Ostatnim silnym ciosem powaliła żołnierza na ziemie, przygniatając go swoim ciałem. Szybkim uderzeniem w miejsce, gdzie szyja łączy się z barkiem, pozbawiła go przytomności. Nie chciała zabijać, jakby nie patrzeć to wciąż po części byli jej ludzie, znała ich.
Odgarniając rude loki z czoła i oddychając głęboko przez usta, podniosła się na nogi, akurat w tym samym momencie, by zobaczyć jak Amora wraz z Iron-manem pomagają wyjść Lokiemu z celi.
Wyglądał jeszcze gorzej niż go widziała ostatni raz. Chciała do niego podbiec, sprawdzić czy wszytko w porządku, ale wiedziała, że po tym co sama mu wyrządziła najlepiej się do niego nie zbliżać. Ciężko było przewidzieć jak się zachowa, gdy ją zobaczy.
- Szybko za mną! Znam przejście którym szybko dotrzemy do hangarów. - Zawołała.
Offline
Generał Sił Magicznych
Wendy została z tyłu. Wywołała barierę prądu która skutecznie osłaniała ich wszystkich. Można było dostrzec na jej czole kropelki potu, co było niespotykane i dziwne w jej przypadku.
Offline
[brawo Lena, brawo Wendy - jakby to była gra w realu dostały byście punkty doświadczenia, tak macie ode mnie uścisk prezesa - świetne posunięcia!]
Loki zakrztusił się eliksirem, jego przełknięcie przyszło mu z wielkim trudem. Gdy podniósł spojrzenie zielonych oczu na Amorę, zdawał się jej nie poznawać i nie dostrzegać. W jego oczach był lęk, można było odnieść wrażenie, że tylko brak siły powstrzymuje go przed próbą panicznej ucieczki. Dopiero kiedy wzmacniający specyfik zaczął działać, odzyskał nieco przytomność. Zacisnął mocniej dłonie na ramionach Arii i Amory. Wszystko jednak wskazywało na to, że raczej będą go niosły niż prowadziły, bo zesztywniałe i zdrętwiałe nogi co rusz odmawiały mu posłuszeństwa.
Offline
Administrator
[bo Lena miała wątpliwości - to była szczera pochwała]
Bariera chroniąca wejście na poziom więzienny puściła z głośnym hukiem. W tej samej chwili puściły też - czy też zostały zdjęte - zaklęcia blokujące magie. Zasłona dymna rozwiała się gwałtownie, a w znów czystym powietrzu pojawiły się w dwie nowe sylwetki. Naarion i Danael zmaterializowali się w towarzyszącym teleportacji rozbłysku, stojąc plecami do siebie, tak że na wpół rozpostarte skrzydła anioła osłaniały boki maga.
- To była bardzo zła decyzja - zauważył pierwszy książę, a wokół jego dłoni zatętniła magia.
[macie małe fory czasowe, ale za jakieś dwa posty wtryniam się i kończę zaklęcie, więc spiszcie się dobrze , dozwolone zamienianie się w kolejce jeśli wszyscy uczestnicy zamieszania się zgodzą, proponuje wykorzystać w tym celu CB]
Offline
adiutant
- Kara, Wendy, Arael, osłaniajcie mnie. Tony pilnuj Lokiego i Arii. Lena, weź moją torbę, tam znajdziesz kolejne mikstury, które postawią go na nogi - powiedziała Amora wręczając generał swoją sakwę z pasa, po czym wyłamała palce i spojrzała na przybyłych książąt. Zmrużyła oczy jak najedzony kot, widzący zapędzoną do rogu myszkę, wykonała rękoma kilka szybkich ruchów i uderzyła w nich potężną falą magicznej energii.
Offline
- Mój panie, słyszysz mnie? - zapytała szybko, starając się spojrzeć w jego zamglone oczy - Loki... - szepnęła jeszcze, lecz ku swojemu przerażeniu, nie mogła uzyskać żadnego sensownego kontaktu - Leno, znajdź te eliksiry, musimy go jakoś docucić.... Szybko!
Offline
Administrator
Fala magicznej energii wygenerowana przez Amorę rozbiła się o drugą, bynajmniej nie ustępującą jej mocą. Oślepiający blask przez chwilę nie pozwalał dostrzec niczego. Większość z próbujących odbić Lokiego osób nie zdążyła jeszcze odzyskać wzroku, gdy Naarion zaatakował. Cienie na podłodze poruszyły się, zmieniając w stado olbrzymich, jadowitych węży które z sykiem rzuciły się na chroniące Lokiego dziewczyny i wspierającego je IronMana.
[wypada po jeden-dwa węże na głowę, przy czym nie będą one atakować Lokiego]
Offline
Lena starała się nie tracić zimnej krwi, choć sytuacja pogarszała się z każdą sekundą. W niewielkim korytarzu zaczęło robić się dość ciasno. Książęta próbowali zmusić ich, żeby wycofali się z powrotem do celi i odciąć całkowicie drogę ucieczki.
- Panie, słyszysz mnie? - Zapytała patrząc w twarz Lokiego, grzebiąc w torbie i szukając fiolki z lekiem o którym mówiła Amora. Kiedy w końcu ją znalazła uniosła głowę Kłamcy trzymając go pod brodę i wlała w jego usta eliksir. Ciężko było stwierdzić, czy to w ogóle pomoże. Nie ufała magii, jej Pana powinni obejrzeć prawdziwi specjaliści.
Huk i rozbłysk sprawił, że upadła na kolana przez chwile zupełnie nie wiedząc co się dzieje. Zamrugała kilkakrotnie próbując odzyskać wzrok. Dookoła niej panował totalny chaos, słyszała głosy swoich współtowarzyszy, którzy tak jak ona zostali oślepieni zaklęciem.
Otwarła oczy, akurat by zobaczyć zobaczyć przed sobą rozdziawiona paszczę węża. Odskoczyła w bok unikając ataku, uderzając boleśnie plecami w ścianę. Bała się węży i robaków. Strach całkowicie ja sparaliżował, nawet nie mogła sięgnąć po broń.
Jednak w tym samym czasie z korytarza który miał być ich droga ucieczki wyskoczył czarny duży cień powarkując nisko i groźnie.
- Kiba!- Krzyknęła Lena drżącym głosem.
Bestia- pies od razu przystąpiła do ataku przygniatając potężnymi łapami gada do podłogi i miażdżąc go ciężarem swojego ciała. Drugiego węża złapała w pysk rozrywając go zanim gad w ogóle zdążył ukąsić.
Offline
Avenger
Hełm zbroi automatycznie stłumił światło błysku, więc Tony jako jeden z pierwszych odzyskał wzrok. Jednym ramieniem podtrzymywał Lokiego a drugim starał się strzelać do węży z repulsorów. Niestety bestie były cwane i szybkie, unikały starannie wymierzonych strzałów, jednak mimo to udało mu się rozwalić łby dwóch gadów.
Kątem oka zarejestrował, że Lena wlewa Lokiemu do ust jakąś magiczną flaszkę. Szczerze mówiąc liczył na jakieś fajerwerki i wybuchy, na to, że bóg machnie ręką i ich stąd po prostu teleportuje czy coś... niestety Kłamca wyglądał na tylko trochę mniej bliskiego śmierci...
- Kurwa... - westchnął, strzelając do kolejnego węża - umrzemy, wszyscy zginiemy, jak nic...
Ostatnio edytowany przez Tony Stark (2013-04-13 21:42:12)
Offline
Generał Sił Magicznych
- Kurwa, mogłaby uważać - zaklęła w myślach Karę, czując jak ogień liznął jej ramie. Szybko odskoczyła. Nagle jeden z węży zaczął pełzać jej po nodze. Wendy natychmiast przypomniała sobie pewne, zakazane zaklęcie. Krzyknęła jakieś słowo w nieznanym języku i z wężyka został tylko pył. Szybko znalazła się obok Amory, widząc że jakiś wąż przymierza się do ugryzienia jej stopy krzyknęła to samo zaklęcie i również wąż, jak jego brat zamienił się w pył.
Offline
Loki wydawał się być już przytomniejszy, choć do stania o własnych siłach jeszcze sporo mu brakowało.
- Macie jakiś plan? - zapytał, rozglądając się po zebranych. - Czy uwolniłyście mnie bym zobaczył waszą bohaterską śmie... - zamarł nagle, dostrzegając co trzyma w rękach Aria. - To ten dziennik, prawda? Daj mi go! - polecił, a w jego pustych oczach nagle zalśniła iskierka nadziei.
Offline
adiutant
Amorze brakowało jednego elementu do walki. Kata. Walczył tak często u jej boku że przyzwyczaiła się wykorzystywać jego siłę do odwrócenia uwagi przeciwnika i ataku z zaskoczenia. Zwłaszcza że nikt nie spodziewał się po takim kolosie takiej szybkości. Po cichu liczyła że Skurge zdąży wrócić ze swojej misji, nim to wszystko się rozpęta, ale nie zdążył i musiała radzić sonie sama.
Spojrzała na braci i oczy jej zabłysły żywą, intensywną zielenią, po czym gdy Czarodziejka wyciągnęła przed siebie ręce z jej dłoni, niczym macki strzelił zielony dym, gęstniejąc z każdym centymetrem przebytej drogi. Gdy był już przy braciach przybrał kształt ostrzy, atakujących ich niczym cieniste węże, których sami użyli do walki ze spiskowcami.
Offline
Lena podniosła się pomagając sobie przy tym grzbietem Kiby. Od nieprzyjaciela osłaniała ją ściana ognia stworzona przez Karę.
- Panie? - Znowu zbliżyła się do Lokiego. - Główne wejście jest zablokowane siłami wroga, mamy jednak jeszcze szanse przedrzeć się drugim wejściem do hangarów, a stamtąd na zewnątrz po za bazę.
Offline
<a tak wgl dziękuję, że poczekałyście -_->
- panie, Lena ma rację, musimy przebić się do hangaru - powiedziała, podając mu jednocześnie dziennik. Teraz miała przynajmniej jedną rękę wolną, dzięki czemu mogła pochwycić wijącego się u jej stóp węża, który widać zdołał przeżyć ścianę ognia Kary. Złapała go tuż przy wąskiej główce i mocno uderzyła nią o ścianę. - Dasz radę?
Offline
Administrator
[do kolejki, po poście MG, czyli po Karze w dalszych rundach, dołącza Thor (być może również Kat, więc proszę, poczekajcie chwilę by dać im szansę na wejście do gry). ]
Jednak na ucieczkę było już zbyt późno. Osnowa rzeczywistości zatrzeszczała nieprzyjemnie, do wtóru kolejnej teleportacji. Otaczająca uciekinierów ściana ognia zachwiała się i zgasła.
- Och, czy ja zawsze muszę robić wszystko sam? - zapytał miękkim głosem Loki Zdobywca, a sam jego widok sprawił, że jego słabszy bliźniak mało nie wypuścił z dłoni magicznego dziennika.
Naarion zdekoncentrował się i gdyby Danael nie cisnął go na ziemię, wysłana przez Karafę ognista kula dosięgła by celu. Zdobywca spojrzał na niego z pogardą. Za jego plecami do pomieszczenia zaczęli wbiegać żołnierze, wspierali przez resztkę wampirów Kadara i samego Krwawego Księcia. Riehvana nigdzie nie było widać. Arael pobladł wyraźnie. Walczący z dwójką Chitauri szósty demon wisiał półprzytomny w uścisku czterech par macek, ogłuszony telepatycznym impulsem.
- Loki, obaj wiemy że to niema sensu - Zdobywca spojrzał śmiało na podtrzymywanego przez Starka i Arię syna Laufeya. - Ci głupcy chcą cię ratować, choć wcale nie jesteś zagrożony. Zjednocz się ze mną i zakończ tę farsę. Stańmy się na powrót jednością, a wówczas będziesz mógł zdecydować o ich dalszych losach, jako integralna część mnie. Nie opieraj się, Loki.
Offline