Avenger
- ejejej, nie spoufalaj sie dziewczynko, żadne ze mnie twoje kochanie. Jestem twoim dziadkiem. - ulgą odnalazł w zasięgu wzroku butelkę whisky - a osobniki tej samej płci lubię, przynaje, ale nie jakoś wyjątkowo -wzrusza ramionami
Offline
Zmrużyła powieki, uśmiechając się uroczo.
- Wiesz, zasadniczo nie jesteśmy spokrewnieni wyjątkowo blisko... - wymruczała niewinnie. - To już nawet nie byłoby kazirodztwo.
Offline
Avenger
Zmrużył oczy, przypatrując jej się uważnie.
- Wkręcasz mnie. Nie jesteś głupia, mamy te same geny, więc wątpię żebyś mówiła poważnie... Z resztą za bardzo bałbym się twojej babci.
Offline
Avenger
- Nie mam pojęcia dziecinko, ale nawet ja mam pewne opory - uśmiechnął się ironicznie - wybacz, że Cię rozczarowałem
Offline
- Jakoś przeżyję - wymruczała, jak gdyby nigdy nic odbierając mu butelkę whisky. - Przystopuj dziadku, bo ci wątroba wysiądzie - dodała z uroczym uśmiechem, odwracając się na pięcie i odchodząc, ponętnie kołysząc biodrami.
Offline
Avenger
- Ble ble ble ble - przewrócił oczami, pokazując jaj, a właściwie jej plecom, język - bujaj się - prychnął, odchodząc w poszukiwaniu innego alkoholu. Jakoś musiał przetrawić, że kiedyś jednak będzie miał dzieci. I to z Pepper
Offline
-Stark, twoja dziecinka na mnie leci. Nie moja wina, wspomniałem tylko o jej balonach a ona już się dobiera do moich... No wiesz... Miejsc intymnych... Ale wiesz, w sumie to raczej ważne, że laska wie czego chce od życia nie? - Wade przysiadł się do Starka.
- I gratuluje. - Najemnik walnął go mocno w plecy.
-Twoja laska ma fajne balony!
Ostatnio edytowany przez Deadpool (2013-05-22 22:51:05)
Offline
Avenger
- Pierwsze primo: To nie jest moja dziecinka Wade. Drugie primo: ja bym z nią nie ryzykował, bo chyba masz zielona konkurencję - spojrzał znacząco na Hulka - i trzecie primo: Nie widzisz, że ja tu przeżywam fakt, że kiedyś będę mieć bachora?
Offline
-Stark, przesadzasz. Ja najpewniej też mam dzieci, no ale wiesz raczej nie przywiązuje do tego większej uwagi. Zresztą nie czarujmy się nie byłbym najlepszym ojcem. Wiesz, bo mój ojciec nie był najlepszym ojcem i ponoć jakoś tak to działa. No i Baner? No ja cię proszę... Ten koleś... Jest bardziej walnięty niż ja. ZRESZTĄ ja mam ładniejsze ciało. Widzisz, te zrównoważone mięśnie - Wade podwija kostium pokazując pokryty rakowymi bliznami brzuszek.
Ostatnio edytowany przez Deadpool (2013-05-22 23:01:47)
Offline
Avenger
Tony parsknął głośnym śmiechem wyobrażając sobie siebie jako ojca.
- Współczuje swojemu dziecku, serio... chociaż nikt nit mówi, że się ze mną wychowywało. Pewnie było pod opieką Pepper - wzruszył ramionami. - A swój brzuszek pokazuj jej a nie mi, bo nawet nie jestem w nastroju, żeby cię zmolestować.
Offline
-Ej no wiesz... Skąd pewność, że ci nie przyłożę jak mnie dotkniesz... Bo wiesz... MÓGŁBYM to zrobić zresztą. - Schował brzuch patrząc na dziewczynę.
-Ta laska już jest moja. No popatrz jak co chwila zerka w moją stronę i się uśmiecha. Wiesz tak jak laski się uśmiechają, że niby nie ale, że tak no... Czaisz o czym mówię nie? - Wade oparł się plecami o blat stołu opierając na nim łokcie.
Offline
Avenger
- Tak Wade, jesteś seksmaszyną i prawdziwym magnesem na laski... weź idź ja popodrywaj, nie mnie, co? - zbył go machnięciem ręki, pragnąc przez chwilę porozpaczać nad swoim osobistym dramatem
Offline